Lecznicze i pielęgnacyjne właściwości glinek kosmetycznych znane były już w starożytności. Teraz, na fali trwającej od kilku lat mody na naturalną pielęgnację ciała, glinki znowu stały się bardzo popularne. To po prostu sproszkowane naturalne minerały. Ich nazwy pochodzą najczęściej od nazwy minerału, z którego powstały (np. kaolin), bądź koloru (zielona, żółta, biała). Ich działanie polega przede wszystkim na oczyszczaniu skóry z zanieczyszczeń; mają również właściwości bakteriobójcze i przeciwzmarszczkowe, uzupełniają niedobory minerałów, przyspieszają procesy regeneracji i odbudowy naskórka. W sprzedaży dostępnych jest wiele rodzajów glinek, więc wybór produktu najodpowiedniejszego dla naszej cery nie powinien nastręczać trudności. Przed zakupem koniecznie sprawdzamy, czy mamy do czynienia z glinką w czystej postaci, a nie z mieszanką, do której często dodawane są substancje konserwujące, antyzbrylające itp.

GODNE POLECENIA

  • Marokańska Rhassoul – glinka wulkaniczna, odpowiednia dla cery wrażliwej i trądzikowej. Bogata w cenne minerały, świetnie myje i odtłuszcza skórę, matuje i odświeża. Jeśli macie problem z rozszerzonymi porami, również będzie pomocna. Przy regularnym stosowaniu pomaga w walce z trądzikiem, ujędrnia i rozjaśnia cerę.
  • Biała (podobne działanie wykazuje również glinka niebieska) najlepiej przysłuży się paniom z cerą wrażliwą, suchą i dojrzałą. Jest bardzo delikatna, ma właściwości ściągające i delikatnie złuszczające. Systematyczne używanie tej glinki nie tylko oczyszcza i wygładza, ale również łagodzi podrażnienia, ujędrnia, poprawia koloryt skóry i redukuje zmarszczki.
  • Zielona (czarna działa podobnie, ale zdecydowanie trudniej zmyć ją z twarzy) jest najsilniej działającą glinką, więc panie z wrażliwą cerą raczej nie powinny jej stosować. Ma właściwości odkażające i bakteriobójcze, świetnie sprawdza się jako uzupełnienie kuracji przeciwtrądzikowej. Głęboko oczyszcza i ściąga pory, reguluje wydzielanie sebum. Pomaga także w walce z zaskórnikami, ale tak jak w przypadku innych glinek, ważna jest regularność stosowania.
  • Czerwona – uniwersalna, polecana dla wszystkich typów skóry (podobnie działa glinka żółta; różnią się jedynie zawartością żelaza, które nadaje im kolor). Szczególnie powinna zainteresować osoby borykające się z problemami wynikającymi z płytkiego unaczynienia skóry oraz z trądzikiem różowatym. Uszczelnia naczynia krwionośne i zapobiega ich rozszerzaniu się. Nie przesusza skóry, oczyszcza i delikatnie matuje. Nie używajcie jej tuż przed randką albo innym wielkim wyjściem – barwi twarz naprawdę mocno i czasem lekko ciemniejszy kolor twarzy utrzymuje się przez jakiś czas.
  • Różowa – jest mieszanką glinki białej i czerwonej w stosunku 2:1, łączy w sobie ich właściwości. Dzięki bogactwu mikroelementów ma działanie zabliźniające i dezynfekujące. Koi i uspokaja skórę, jednocześnie oczyszczając ją. Jest bardzo delikatna, więc jej używanie nie powinno powodować podrażnień.
  • Fuller’s Earth (ziemia fullerska) – ma naprawdę silne właściwości odtłuszczające; polecana jest dla cer tłustych i trądzikowych. W widoczny sposób rozjaśnia, wybiela skórę. Powinna pomóc w problemach z przebarwieniami. Ma również działanie oczyszczające i delikatnie złuszczające.

JAK STOSOWAĆ GLINKI?

Najprostszy i najpopularniejszy sposób to mieszanie glinki z wodą albo hydrolatem (czyli wodą kwiatową). Wsypujemy niewielką ilość glinki do naczynia i dodajemy stopniowo wodę lub hydrolat, pilnując, by konsystencja nie była zbyt rzadka. Mieszamy do uzyskania jednolitej, błotnej konsystencji. Na wielu blogach można znaleźć informację, że przy sporządzaniu maseczki z glinki nie można używać metalowej łyżeczki, ponieważ mikstura traci wtedy swoje właściwości – polecana jest drewniana szpatułka. Po wymieszaniu można chwilę odczekać, by mieszanka nieco spęczniała.

Gotową maseczkę nakładamy dość grubą warstwą na twarz (można aplikować także na szyję, dekolt, plecy), omijając okolice oczu. Glinka nie może zaschnąć, więc należy od czasu do czasu spryskać twarz wodą. Przyda się atomizer lub woda termalna w sprayu. Po około 15 minutach zmywamy nasz upiększacz wodą (w przypadku czerwonej i czarnej glinki przyda się mydło albo specjalna gąbeczka do twarzy). Aplikujemy preparat nawilżający i… zachwycamy się ładniejszą buzią!

Kluczem do sukcesu jest regularność. Glinka, jak właściwie każdy naturalny kosmetyk, potrzebuje czasu, by zadziałać, więc nie nastawiajcie się na natychmiastowe spektakularne efekty. Nakładanie maseczki 1–2 razy w tygodniu przez kilka miesięcy powinno przynieść spodziewane korzyści.

Z glinkami warto eksperymentować! Spróbujcie dodać do swojej mieszanki nieco bijącego ostatnio rekordy popularności węgla aktywnego, a uzyskacie w ten sposób lepsze właściwości oczyszczające. Łyżeczka spiruliny (rodzaj algi) sprawi, że glinkowe błocko dotleni skórę, wzbogacenie maseczki żelem hialuronowym doda jej właściwości nawilżających, zaś olejek z drzewa herbacianego i ocet jabłkowy pomogą cerze trądzikowej Na urodowych blogach znaleźć można mnóstwo ciekawych przepisów na inne produkty na bazie glinek, np. puder do twarzy czy szampon – być może któryś z nich przysłuży się waszej skórze?

Przed skorzystaniem z glinek pamiętajcie zawsze o teście uczuleniowym, bo nawet składniki w 100 proc. naturalne mogą uczulać. Glinki przechowujemy w temperaturze pokojowej, w szczelnie zamkniętych opakowaniach, z dala od wilgoci. Jeśli nie wykorzystamy całości sporządzonej maseczki, trzeba wyrzucić resztki, bo nie nadają się do ponownego zastosowania.

 

Anna Albingier

Gazetka 170 – kwiecień 2018