Wiele osób stara się żyć ekologicznie, to znaczy wybiera żywność z upraw bez pestycydów, prowadzi zdrowy tryb życia, sortuje śmieci. Coraz większa jest także świadomość, że i stosowane każdego dnia kosmetyki mogą mieć wpływ na jakość życia i nasze zdrowie. Jeszcze niedawno, wybierając kremy czy szampony, nie zastanawialiśmy się nad ich składem ani pochodzeniem składników. Kierowaliśmy się kolorem, przyjemnym zapachem lub marką. Obecnie coraz częściej badamy skład kupowanego kosmetyku równie dokładnie, jak produktów żywnościowych.

ODPOWIEDNIE DLA SKÓRY

Znakiem naszych czasów jest to, że stykamy się na co dzień z wieloma produktami chemicznymi, a bardzo rzadko mamy dostęp do czysto naturalnych. Dawniej stosowano przeważnie kosmetyki pochodzenia roślinnego lub zwierzęcego i przygotowywano je w małych ilościach na domowe potrzeby. Obecnie w drogeriach kupimy wszystkie potrzebne nam produkty, ale wytworzone w fabrykach przy użyciu środków chemicznych. Okazuje się, że mogą być one szkodliwe dla zdrowia.

Stąd od niedawna następuje powrót do kosmetyków jak najbardziej naturalnych, czyli opartych w większości na składnikach roślinnych, pozbawionych substancji chemicznych, przyjaznych dla zdrowia i bazujących na recepturach z ubiegłych stuleci. A przede wszystkim przyjaznych dla skóry, bo to na nią w większości są skierowane zabiegi higieniczne i upiększające. Skóra jest bowiem i barierą, i bramą dla wszystkich substancji, z którymi ma kontakt – zwłaszcza gdy pojawiają się one regularnie.

Tradycyjne kosmetyki wyprodukowane przez przemysł farmaceutyczny zostają przez dzisiejszych klientów poddane na nowo ocenie. Okazuje się, że współczesne kosmetyki nie są tak zupełnie pozbawione niebezpiecznych składników. I choć najczęściej zawierają minimalną ich ilość, to liczy się to, że obecnie używamy nawet i 12 różnych kosmetyków w ciągu dnia (zwłaszcza kobiety). Na skórze i w organizmie kumulować się więc mogą toksyczne dla naszego zdrowia substancje.

W GĄSZCZU OKREŚLEŃ

Kosmetyki naturalne to produkty, w składzie których są tylko substancje pochodzenia roślinnego, zwierzęcego i mineralnego, natomiast brak substancji syntetycznych, czyli z przetworzonej ropy naftowej. W praktyce jednak w tego typu kosmetykach mogą się znaleźć sztuczne składniki. Wszystko zależy od uczciwości producenta. Często wystarczy bowiem, że produkt zawiera jeden składnik pochodzenia naturalnego, by móc posiadać taką nazwę, warto więc sprawdzić pełny skład. Komponenty tych kosmetyków nie mogą być szkodliwe dla zdrowia ani testowane na zwierzętach.

Jeśli na opakowaniu widnieje określenie „organiczny”, oznacza to, że kosmetyk wyprodukowano z substancji pochodzenia roślinnego lub mineralnego, ale także te składniki naturalne w 90 proc. pochodzą z certyfikowanych upraw poddawanych systematycznej kontroli. Dodanie jakiejkolwiek substancji syntetycznej jest zabronione i niedopuszczalne. Rośliny z tych upraw nie mogą być modyfikowane genetycznie. Kosmetyki organiczne nie mogą być testowane na zwierzętach, a ich produkcja nie może negatywnie wpływać na środowisko naturalne. Nawet ich opakowanie musi spełniać normy biodegradowalności.

Pod nazwą „kosmetyki ekologiczne” kryją się produkty wyprodukowane z roślin uprawianych bez pestycydów. Restrykcyjnie dba się o to, by gleba na plantacjach miała odpowiedni skład, a kosmetyki muszą posiadać stosowny certyfikat.

Z kolei określenie „kosmetyk wegański” oznacza, że dany produkt nie zawiera żadnych substancji odzwierzęcych (wosk pszczeli, lanolina) oraz nie był testowany na zwierzętach. Nie znaczy to jednak, że jest pozbawiony składników syntetycznych ani że jest w pełni przyjazny dla skóry.

Wielu producentów nadużywa określeń takich jak naturalny, organiczny czy ekologiczny. Aby być pewnym co do jakości danego wyrobu i prawdziwości zapewnień, potrzebny jest certyfikat. Oznacza on, że kosmetyk zawiera 95 proc. naturalnych składników pochodzących z upraw ekologicznych. Trzeba więc czytać etykiety. Pomocne są aplikacje lub strony, na których możemy sprawdzić, czy dany kosmetyk zawiera substancje szkodliwe dla zdrowia lub dla środowiska naturalnego. Informacje poddane takiej weryfikacji znajdziemy np. na stronie www.czytamyetykiety.pl w zakładce Czytamy Etykiety Kosmetyków.

EKOLAKIER CZY WEGAŃSKA SZMINKA?

Gdy już wiemy, jak rozszyfrować oznaczenia na kosmetykach, możemy wypróbować któryś z tych prawdziwie naturalnych. Obecnie wybór jest dość spory i to zarówno jeśli chodzi o kosmetyki przeznaczone do dbania o higienę, jak i o te do makijażu. Większość producentów sprzedaje swoje produkty przez internet, rzadziej są one obecne w tradycyjnych sklepach.

Warto wiedzieć, że naturalne kosmetyki mają krótszy termin przydatności do użycia – od 3 do 6 miesięcy od otwarcia opakowania, przy czym należy je przechowywać w lodówce. Kosztować mogą też zdecydowanie więcej niż ich tradycyjne odpowiedniki, co wiąże się z kosztami pozyskiwania składników wysokiej jakości.

Pamiętajmy, że kosmetyki naturalne także mogą uczulać. Niektórzy twierdzą, że lepiej sprawdzają się do oczyszczania i nawilżania skóry, a gorzej sobie radzą z redukcją zmarszczek. Ale za to mają inne zalety.

Z kolei kosmetyki mineralne mają długi termin ważności, bo nie ma w nich tłuszczy, które mogłyby jełczeć. Upiększają i tuszują niedoskonałości skóry, a zarazem regulują działanie gruczołów łojowych i wspomagają gojenie ran. A to za sprawą obecnych w ich składzie pigmentów perłowych (tzw. miki) czy tlenku cynku, który ma działanie przeciwzapalne. Pudry mineralne działają jako naturalna ochrona przeciwsłoneczna.

Najwartościowsze oferty w Polsce

Firmy: Nude by nature, Annabelle Minerals, Ecolore, Felicea, Neauty Minerals, Pixie Cosmetics

JAK WYBIERAĆ?

Im mniej składników, tym lepiej. Ta sama zasada sprawdza się przy kupnie produktów żywnościowych, jak i kosmetyków. Oprócz procentowo podanej ilości składników pochodzenia naturalnego (im większy procent, tym lepiej) ważna jest także adnotacja „niski stopień przetworzenia”. Wtedy mamy gwarancję, że wybraliśmy kosmetyk dobry dla nas.

Na wielu opakowaniach kosmetyków naturalnych są oznaczenia i skróty, które warto rozszyfrować. Najczęściej producenci informują, czego dany kosmetyk nie zawiera.

Parabeny – syntetyczne konserwanty, których celem jest przedłużanie trwałości kosmetyków przez ochronę przez zepsuciem i drobnoustrojami, grzybami i pleśnią. Zaburzają gospodarkę hormonalną, mogą powodować nowotwory piersi i wpływać niekorzystnie na rozwój ludzkiego płodu.

SLS (laurylosiarczan sodu) – substancje chemiczne zawarte przede wszystkim w kosmetykach myjących, szamponach, płynach do kąpieli. Mogą nadmiernie wysuszać wrażliwą skórę i powodować podrażnienia. Najlepiej, gdy są krótko na skórze i zostają dokładnie z niej zmyte.

SLES (etoksylowany laurylosiarczan sodu) – mniej drażniący niż SLS syntetyczny detergent także silnie pieniący. Zarzuty wobec SLS i SLES to możliwość podrażnienia skóry wrażliwej i wystąpienia uczuleń.

PEGi – mieszaniny związków chemicznych, w skład których wchodzą glikole, substancje syntetyczne używane jako emulgator, czyli łączące tłuszcz i wodę na jednolitą masę, stosowane w celu nadania kremom i balsamom właściwej konsystencji. Rozpulchniają skórę, przez co łatwo innym substancjom, w tym toksycznym, przedostać się w głąb organizmu. Mogą uszkadzać komórki, a nawet działać rakotwórczo.

Silikon – związek krzemoorganiczny stosowany także w budownictwie; najczęściej pojawia się w składzie fluidów i baz pod makijaż, gdyż nadaje efekt gładkości, ale blokuje oddychanie skóry i przyjmowanie substancji odżywczych. Ma tendencje do kumulowania się w organizmie, a regularne stosowanie może doprowadzić do stanów zapalnych.

Ftalany – znajdują się w lakierach do paznokci i lakierach do włosów, a także często w perfumach; za ich sprawą produkt przylega do ciała, a zapach dłużej utrzymuje się na skórze. Bardzo szkodliwe – zabronione w zabawkach i kosmetykach dla dzieci, ale obecne nadal w kosmetykach dla dorosłych. Zwiększają ryzyko wystąpienia cukrzycy, chorób nerek i wątroby.

 

Czerwona szminka to ulubiony produkt wielu kobiet, ale niewiele z nich zdaje sobie sprawę z tego, że większość pomadek ma w swoim składzie ołów – bardzo trującą substancję, którą „zjadamy”. Poza tym czerwony kolor to karmin pochodzący z tysięcy zabitych owadów. Może więc warto przestawić się na kosmetyki bardziej przyjazne zdrowiu, ale i środowisku?

Sylwia Maj

Gazetka 171 – maj 2018