Nikogo chyba nie trzeba specjalnie przekonywać, że kuracje ziołowe mogą być naprawdę skuteczne. Były znane już w starożytności – to z tamtych czasów pochodzą najstarsze kompendia wiedzy zielarskiej, które do dzisiaj zaskakują swoją aktualnością. Jedną z roślin wykorzystywanych od zarania dziejów w celach upiększających i leczniczych jest kozieradka. Wzmianki o niej znajdujemy w tekstach przypisywanych Hipokratesowi, a nasionka kozieradki archeolodzy znaleźli w grobowcach w Egipcie i Palestynie. W Indiach używana była (i nadal jest) jako jeden ze składników curry, chętnie także pito wywar ze zmiażdżonych nasion. Szczególnie ceniono kozieradkę w starożytnej Grecji – stąd jej nazwa „greckie siano”, która przetrwała aż do naszych czasów. Mieszkańcy Hellady używali jej w celach leczniczych, była także przyprawą i paszą dla zwierząt domowych – upodobały ją sobie zwłaszcza kozy.

We wszystkich zakątkach świata, do których dotarła, stosowano ją także ze względu na dobroczynny wpływ na skórę. Obecnie wiemy, że cudowne właściwości wynikają ze składu nasion, które zawierają ponad 40 proc. śluzu polisacharydowego i znaczące ilości tłuszczów, białek, olejków eterycznych, flawonoidów, choliny, lecytyny oraz witamin PP, F i D. To właśnie śluz działa w dużej mierze przeciwzapalnie i w nim tkwi sekret leczniczych zastosowań koziego przysmaku.

Na zachód Europy niepozorna roślinka dotarła dzięki zakonowi benedyktynów, którzy uprawiali ją w swych ogrodach ziołowych. Była znana również w Rzeczypospolitej. Pisał o niej w swym monumentalnym zielniku, największym chyba polskim dziele przyrodniczym z epoki renesansu, Szymon Syreniusz, rekomendując ją jako świetny specyfik na czyraki, nieświeży zapach z ust, środek dezodoryzujący („smród sprośny pod pachami także na innych miejscach odpędza”), przeciwłupieżowy i pozwalający pozbyć się nadmiaru flegmy. Przestrzegał jednak Syreniusz przed nadużywaniem kozieradki, strasząc nieznających umiaru okropnymi bólami głowy. Niestety, mimo możliwości zastosowania w wielu przypadłościach roślina ta nie zdobyła wśród dawnych Polaków wielu zwolenników. Być może nie przypadł im do gustu charakterystyczny, kojarzący się z hinduskimi daniami albo kostką rosołową zapach i dość gorzki smak.

Obecnie wraca do łask i można ją bez problemu kupić w sklepach ze zdrową żywnością i aptekach. Fenomen jej popularności tłumaczyć można modą na ekologię i powrót do babcinych sposobów radzenia sobie z problemami cery i włosów. Na wypadanie włosów polecana jest wcierka, którą bardzo łatwo przygotować. Wystarczy zalać 2 lub 3 łyżki zmielonych nasion niecałą szklanką wrzątku, zaparzyć pod przykryciem, poczekać, aż wystygnie, a następnie aplikować płyn na skórę głowy. Efekty mogą być naprawdę spektakularne, ale wszystko zależy oczywiście od indywidualnych cech naszej skóry i od istoty problemu, z jakim się borykamy. Z komentarzy zostawianych pod postami dziewczyn prowadzących strony internetowe na temat dbania o włosy możemy się dowiedzieć, że większości kozieradkowa wcierka pomogła. Regularne, najlepiej codzienne jej stosowanie zauważalnie poprawiło stan włosów: stały się nieco grubsze, gęstsze i, co najważniejsze, przestały wypadać. Niektórym wystarczyła tygodniowa sesja, ale zazwyczaj mowa jest o kilku miesiącach aplikacji. Ziołową kurację bardzo chwalą sobie młode mamy, które po ciąży często zmagają się z dramatycznym wypadaniem włosów. Nie u wszystkich komentujących poprawił się stan owłosienia. Część osób zauważyła jedynie tzw. baby hair, czyli nowe włosy, lub lekkie przesuszenie skóry głowy, korzystne w przypadku tłustych włosów. Wydaje się, że jeśli problem utraty włosów ma podłoże genetyczne (np. łysienie androgenowe) lub hormonalne, pomóc mogą jedynie specjalistyczne preparaty dobierane przez dobrego trychologa. Przy niewielkim nasileniu problemu wypróbowanie kozieradkowego naparu może przynieść oczekiwane efekty.

Nadmiar wywaru przygotowanego na włosy można przecedzić i wykorzystywać także jako tonik. Szczególnie polecany jest osobom walczącym z „niespodziankami” – trądzikiem, zanieczyszczonymi porami i ropnymi krostkami. Kozieradkę można także wykorzystać do zrobienia maseczki. Wystarczy około 2 łyżeczek zmielonych nasionek zalać małą ilością gorącej wody, tak by powstała gęsta papka. Nakładamy „mazidło” na oczyszczoną twarz, a jeśli kozieradka spływa nam z buzi, warto przytrzymać ją specjalną tkaniną przeznaczoną do robienia domowych maseczek albo – chusteczkami higienicznymi. Po takim zabiegu cera jest wyraźnie odświeżona, pory delikatnie ściągnięte, a zmiany trądzikowe wysuszone. Papkę można aplikować także punktowo na krostki i zostawić na dłuższy czas. Wiele osób chwali antybakteryjne i przeciwtrądzikowe właściwości kozieradki, wskazując ją jako dobrą alternatywę dla drogeryjnych kosmetyków.

Co ciekawe, okłady z kozieradki dobrze wpływają także na wygląd i kondycję piersi. Nie spodziewajcie się jednak spektakularnego efektu push-up, chociaż niektóre źródła mówią, że w nasionkach występuje wysokie stężenie fitoestrogenów, które ujędrniają i powiększają piersi. Maseczka z pewnością dobrze wpłynie na skórę, poprawi jej koloryt i pomoże uporać się z niedoskonałościami.

Przed nałożeniem kozieradki pamiętajmy o przeprowadzeniu testu na niewielkiej powierzchni skóry, ponieważ jak każda naturalna substancja może mieć ona działanie alergizujące.

Kozieradkę można stosować także wewnętrznie, pijąc napar lub dodając zmielone ziarenka do potraw jako przyprawę. O ile ten drugi sposób raczej nie budzi kontrowersji, to przed rozpoczęciem kuracji „herbatowej” dobrze byłoby zasięgnąć porady lekarza, bowiem roślina ta wchodzi w interakcję z lekami stosowanymi w przypadku cukrzycy. Nie powinny pić takich naparów także kobiety w ciąży – z powodu ryzyka wywołania skurczów macicy. Nie podajemy jej także dzieciom ze względu na udokumentowane przypadki utraty przytomności po spożyciu znacznych ilości płynu. Kozieradka stosowana wewnętrznie pomaga przede wszystkim osobom cierpiącym na dolegliwości ze strony układu pokarmowego. Pobudza apetyt, poprawia trawienie, pomaga przy zaparciach, wspiera organizm w walce z pasożytami.

Jak każdy ziołowy specyfik, kozieradka nie zadziała od razu w spektakularny sposób. Kluczem do sukcesu jest regularne stosowanie. Wydaje się jednak, że warto się nią zainteresować i dać jej szansę. Cena jest bardzo niska (w Polsce około 4,5 zł za 250 g), więc niewiele ryzykując, można zyskać poprawę stanu skóry i włosów.

 

 

Anna Albingier

Gazetka 171 – maj 2018