Na długo zanim pojawi się dziecko, większość ludzi ma pewne wyobrażenia na temat sposobu zajmowania się najmłodszymi. Obserwując innych, widzimy, co się nam podoba, które zachowania opiekunów budzą złość, jakie zachowania dziecka są dla nas nieakceptowalne. Czekając na własne dzieci, mamy już wiele jasno sprecyzowanych poglądów – na przykład, że dziecko ma nie jeść słodyczy do drugiego roku życia, że ma spać samo w łóżeczku, że zostanie przeniesione do własnego pokoju w wieku 8 miesięcy i tak dalej.

Różnice w sprawowaniu opieki nad dziećmi są też jednym z najbardziej znanych źródeł konfliktów między rodzicami. Każdy z nich ma własną historię oraz inne doświadczenia osobiste i w związku z tym, często nieświadomie, określone predyspozycje do zajmowania się własnymi dziećmi. Niekiedy są one bardzo trudne do pogodzenia. Sposób, w jaki zajmujemy się dziećmi, w psychologii określany jest jako styl rodzicielstwa (ang. parenting style).

STYL RODZICIELSKI

Jest to konstrukt psychologiczny opisujący standardy i sposoby wychowywania dzieci. Styl rodzicielstwa jest bardzo ważny dla rozwoju dziecka, jest też często ważniejszy niż ilość czasu spędzanego z dzieckiem. Inaczej mówiąc, jest sposobem, w jaki rodzic odpowiada dziecku i jakie ma wobec niego oczekiwania.

Teoria stylów rodzicielstwa bywa często łączona z badaniami psycholog Diany Blumberg Baumrind, która wyodrębniła trzy zasadnicze style: autorytarny, permisywny oraz autorytatywny. Baumrind podkreślała zwłaszcza rolę „rodzicielskiej reakcji na dziecko”, a więc stopnia, w jakim rodzic odpowiada na rzeczywiste potrzeby dziecka (tzw. responsywność). Zwracała też uwagę na „rodzicielskie wymagania wobec dziecka”, czyli oczekiwanie od niego dojrzałych i odpowiedzialnych zachowań. Zdaniem Baumrind trzy kolejne style wychowywania dzieci mają określone cechy i prowadzą do rozwoju innych zachowań i cech osobowości u dzieci.

  • Styl autorytarny jest określany jako wysokie wymagania połączone z niskim stopniem odpowiadania na potrzeby dziecka. Rodzice sięgający po ten styl są często zbyt wymagający dla swoich dzieci, usztywnieni, nierzadko nawet okrutni wobec nich lub nadużywający. Jednak to ważne, żeby podkreślić, że nie każdy autorytarny rodzic wykorzystuje dziecko.
  • Styl permisywny jest określany jako kombinacja niewielkich wymagań wobec dziecka oraz wysokiej responsywności wobec jego potrzeb. Rodziców sięgających po ten styl nazywa się „zbyt miękkimi”, ponieważ nieczęsto stawiają dziecku granice.
  • Styl autorytatywny jest kombinacją wysokich wymań oraz wysokiej responsywności ze strony rodzica. Rodzice autorytatywni stawiają dziecku realistyczne granice, są zdecydowani, ale potrafią dostosować swoje wymagania do jego możliwości. Rodzic autorytatywny odpowiada na potrzeby dziecka, ale im przesadnie nie ulega ani nie pobłaża.

WSPÓŁCZEŚNIE

Trzy style parentingowe wyodrębnione przez Baumrind, choć trafne, okazały się jednak niewystarczające. W opiece nad dziećmi oraz w sposobie wychowywania ich ujawnia się wiele złożonych potrzeb rodziców. Z kolei sposób zajmowania się dziećmi oraz budowania relacji przekłada się na to, jak przebiega ich rozwój emocjonalny. Na przykład rodzice permisywni mają trudność w stawianiu dzieciom granic. Być może wiąże się to z obawą, że wprowadzając zasady, krzywdzą dzieci. Być może też pojawia się nieświadoma obawa, że dzieci odrzucą rodzica, który ma wymagania. W konsekwencji dzieci mogą przejmować „władzę” w rodzinie, co tak naprawdę budzi w nich przerażenie i niepewność. Manifestuje się to jednak na przykład niekontrolowanymi wybuchami złości, gniewem (tak dzieci, jak i rodziców) czy ogólnym poczuciem, że dziecko jest „zepsute” i rozpieszczone.

Psycholog Gerald Schoenewolf, korzystając z teorii Baumirind oraz własnych obserwacji, rozbudował typologię stylów rodzicielstwa o siedem kolejnych.

Zaniedbujący – wydaje się, że jest to nieszczęśliwe połączenie stylu permisywnego oraz autorytarnego. Rodzice w zasadzie nie podejmują opieki nad dziećmi wykraczającej poza zadbanie o ich podstawowe potrzeby, a bywa, że i te są niezauważane. Są skupieni przede wszystkim na sobie i własnych potrzebach, co może wiązać się z zaangażowaniem w pracę zawodową lub uzależnienie od substancji zmieniających świadomość. Dzieci wychowujące się w takich rodzinach nie znają granic, niewiele się też od nich oczekuje. Nie są widziane – nie tylko wielowymiarowo, ale nierzadko w ogóle.

Nadopiekuńczy – znajduje się na drugim biegunie; o ile dziecko rodzica sięgającego po zaniedbujący styl wychowania jest niewidziane, o tyle dziecko rodzica nadopiekuńczego jest widziane za bardzo. Jednak w gruncie rzeczy mechanizm w obu przypadkach jest ten sam – rodzic nie widzi prawdziwego dziecka, ale działa pod wpływem własnych ograniczeń. Zwykle jest pełen różnorodnych lęków i wątpliwości, jest nieufny i przerażony światem zewnętrznym. Niekoniecznie doświadcza realnych zagrożeń, jednak mimo wszystko nie może pozwolić własnym dzieciom, by podejmowały wyzwania i ponosiły porażki. W konsekwencji dzieci wyrastają na zalęknionych dorosłych, dręczonych strachem, niepokojem i brakiem zaufania do siebie. Nie uczą się również zdrowych sposobów radzenia sobie z codziennymi trudnościami.

Narcystyczny – jak zwykle w przypadku zaburzeń narcystycznych bywa, rodzice narcystyczni wychowują dzieci dla własnych potrzeb i na własne podobieństwo. Dziecko ma odzwierciedlać rodzica, jego potrzeby. Dziecko ma przede wszystkim słyszeć i reagować na rodzica, nie odwrotnie. Dlatego też nierzadko pojawiają się oczekiwania wybitnych osiągnięć lub nadzwyczajnej urody. Dziecko ma odnosić niezwykłe sukcesy w nauce lub wygrywać konkursy piękności. Nietrudno sobie wyobrazić, że dziecko wychowywane w ten sposób nauczy się funkcjonować w oparciu o nieprawdę, byle zadowolić rodzica. Oczywiście nie jest to działanie świadome. Brytyjski pediatra i psychoanalityk Donald Winnicott wprowadził pojęcie fałszywego self, czyli tożsamości nieprawdziwej, zbudowanej na potrzeby świata, w którym się funkcjonuje. W dorosłości osoby z fałszywym self mogą bardzo dobrze dostosowywać się do otaczających okoliczności, mogą sprawiać wrażenie dobrze przystosowanych, nawet szczęśliwych. Tylko nie wiadomo, dlaczego jednocześnie cierpią z powodu niskiej samooceny, depresji czy lęku. Pozornie wszystko jest w porządku, a jednak nie jest.

Spolaryzowany – to bardzo częsty kłopot wśród rodziców, kiedy jedno z nich stosuje na przykład permisywny styl rodzicielski, a drugie autorytatywny. Wywołuje to nieustanne napięcie między dorosłymi i konflikty. Dla dzieci oznacza to konieczność wybierania jednej opcji i jednego rodzica. Wybierają więc opcję dla siebie najlepszą, co może sprawiać wrażenie manipulowania tak rodzicami, jak i sytuacją. Dzieci mają bardzo utrudnioną naukę właściwej komunikacji, cierpią z powodu zaburzonego poczucia bezpieczeństwa.

Zależny – jest to typ opieki nad dziećmi związany z budowaniem w nich poczucia zależności od rodziców. Rodzice uzależniają swoją obecność, zaangażowanie i miłość od tego, jak zachowuje się dziecko, a zwłaszcza od tego, czy jest podporządkowane. Stałym narzędziem dyscyplinowania dzieci jest budzenie w nich poczucia winy. Można sobie wyobrazić, że rodzic sięgający po ten styl sam jest zalękniony i ma niską tolerancję na zmiany. W związku z tym najlepiej czuje się, kontrolując ludzi i sytuacje. A dzieci stosunkowo najłatwiej kontrolować. Jednak konsekwencje tego stylu wychowania są dla najmłodszych dotkliwe – jako dorośli nie ufają sobie, nie wierzą w słuszność swoich decyzji, nieustannie poszukują potwierdzenia u rodziców lub innych osób, które obsadzają w roli opiekunów. Można się czasami zastanawiać, czy w ogóle osiągają dojrzałość.

Wyizolowany – niektórzy rodzice prowadzą samotniczy tryb życia, nie miewają gości, nie bywają, nie mają przyjaciół ani znajomych. I tak samo wychowują dzieci. W ekstremalnej formie decydują się nawet na samotne rodzicielstwo. Osoba wychowana w ten sposób będzie najpewniej miała duże trudności w budowaniu i podtrzymywaniu relacji z innymi ludźmi.

Toksyczny – Schoenewolf nazywa ten styl rodzicielski „najgorszym”. Toksyczni rodzice mogą być zarówno narcystyczni, jak i wyizolowani czy autorytarni, ale sprawiają wrażenie wrażliwych i kochających. Dorosły wychowany w takim domu ma poczucie, że jego dzieciństwo było szczęśliwe, a rodzice oddani i wspierający, jednak z czasem zaczyna zauważać coraz więcej pęknięć. Bo na przykład to, co wydawało się wsparciem, było jednocześnie podstawianiem nogi. Matka może kibicować synowi w jego miłości do piłki nożnej. Może zachęcać go, żeby brał udział w treningach, ale jednocześnie będzie „zapominać” zawieźć go do klubu albo mniej lub bardziej delikatnie sugerować, że w porównaniu z kolegami z drużyny niewiele umie.

 

Styl rodzicielski nie jest trwałym i niezmiennym konstruktem. Nie jest też tak, że rodzice wychowują dzieci tylko w jeden określony sposób. Zwykle jeden ze stylów jest dominujący, ale rodzice mogą korzystać z innych „metod”. Warto przyjrzeć się temu, jak zajmujemy się swoimi dziećmi. Od tego zależy, w jakim kierunku mogą się one rozwijać, ale też może nam to pomóc zrozumieć nasze własne lęki, ograniczenia i historię.

 

Katarzyna Cieślak

psycholog, psychoterapeuta

Gazetka 159 – marzec 2017