Dlaczego wspinacze łączą się linami? Aby przeszkodzić tym bardziej rozsądnym w decyzji o powrocie do domu? Historie o wspinaczkach wysokogórskich to nie tylko relacje o skałkach, górach, przełęczach, szczytach czy graniach. To przede wszystkim historie o ludziach, którzy postanowili z nimi się zmierzyć.

CHORZY NA GÓRY
Wigilijny poranek. Żona budzi Stefana o siódmej.
– Stefan, no Stefan, nie mam masła. Słyszysz? Ubieraj się i idź do sklepu.
– Ale ja nie wiem, gdzie jest w sklepie masło.
– Wejdziesz, naprzeciwko kasy są lodówki. W pierwszej jest mleko, a w drugiej masło. Idź!

Stefan wstał, ubrał się i poszedł do sklepu. Przeszedł obok kas, podszedł do lodówki, wyjął masło i poszedł zapłacić. Za kasą stała dziewczyna cud-miód. Stefan trochę z nią pogadał, pożartował, poflirtował, a ta niespodziewanie zaproponowała mu randkę. Po upojnym popołudniu Stefan ocknął się i widzi, że noc blisko. Podskoczył jak poparzony i spytał nową przyjaciółkę:
– Masz mąkę?
– Mam.
– To posyp mi ręce!

Zdziwiona dziewczyna wykonała prośbę, żegnając w pośpiechu mężczyznę. W domu Stefanowi drzwi otworzyła żona.
– Stefan, gdzieś ty był? Cała rodzina się zjechała, a kolację zjedliśmy bez masła.
– Skarbie, jestem ci winny wyjaśnienie. Otóż poszedłem do sklepu, z lodówki wyjąłem masło i poszedłem zapłacić. Za kasą stała dziewczyna cud-miód. Trochę z nią pogadałem, pożartowałem, poflirtowałem, a ta niespodziewanie zaproponowała mi randkę. Ocknąłem się wieczorem i szybko przyjechałem do domu.

Żona wysłuchała wszystkiego spokojnie i ze zniecierpliwieniem w głosie powiedziała:
– Pokaż ręce.

Stefan pokazał obsypane w mące ręce, na co żona:
– Kłamiesz, Stefan, znowu byłeś na ściance!

Górzyste krajobrazy są oczywistym wyborem zimą, gdy wierzchołki pokrywa magiczna warstwa białego puchu, a po niektórych stokach można szusować. Jednak latem na górskich szlakach też potrafi być tłoczno. Na czym polega fenomen masywów? Jakie powody mają górołazi, by porzucać komfortowe doliny na rzecz stromych stoków najeżonych skałkami i rozciętych głębokimi dolinami? Czy pespektywa nieskażonej przyrody, pejzaży górskich, wytworów skalnych i nieskalanych potoków jest warta ryzyka?

LUDZIE GÓR
W 1939 r., tuż przed wybuchem II wojny światowej, odbyła się pierwsza polska wyprawa w Himalaje. Podczas ataku na szczyt Tirsuli (7074 m) zeszła lawina, która zabiła dwóch wspinaczy: Stefana Bernadzikiewicza i Adama Karpińskiego. Polacy, wstrząśnięci tragedią, na blisko 30 lat zaprzestali eskapad w najwyższe pasmo górskie świata. Mimo to odkąd w 1953 r. sir Edmund Hillary i Tenzing Norgay stanęli jako pierwsi ludzie na szczycie Everestu, gwałtownie rośnie liczba prób i wejść na szczyt, a wraz z nią bilans wypadków śmiertelnych. Góry, majestatyczne i niedostępne, kuszą, choć zbierają wśród wspinaczy największe żniwo.

Mount Everest, K2 i Nanga Parbat to okazałe nekropolie w Himalajach i Karakorum. Według szacunków do tej pory na Everest wspięło się ponad 4 800 osób. Od pierwszej próby jego zdobycia w drodze na szczyt zginęło prawie 300. Gdy tylko rozpoczyna się sezon wspinaczkowy, po chińskiej stronie góry zwłoki są usuwane. Aż 75 proc. ciał pozostaje nadal nieodnalezionych, choć wkrótce topniejące lodowce mogą zacząć obnażać szczątki himalaistów przykryte dotąd śniegowym kopcem. Niektóre ciała stają się punktami orientacyjnymi. „Zielone Buty”, miejsce pod samym szczytem, nazwę przejęło od zielonych, plastikowych butów, które cały czas znajdują się na nogach spoczywającego tam Tsewanga Paljora, zmarłego w 1996 r. Ściągnięcie zwłok kosztuje fortunę. Rodziny rzadko kiedy na to stać.

Stanisław Latałło, Halina Krüger-Syrokomska, Jerzy Kukuczka, Maciej Berbeka... Na liście Polaków, którzy zginęli w Himalajach i Karakorum, jest aż sześćdziesiąt nazwisk. Spektrum przyczyn wszystkich śmierci (nie tylko Polaków) jest szerokie – odpadnięcia od ścianki, upadki, wpadnięcia w szczeliny, lawiny, odmrożenia, hipotermia, wyczerpanie, choroba wysokościowa, spadające kawałki lodu, ataki serca. Znany jest też przypadek, gdy Polka po upadku utonęła w górskim strumieniu, wciągnięta pod wodę przez ciężki plecak. Wiedzę i doświadczenie górskie zdobywa się latami. Bywa jednak, że i one zawodzą. Góry to kapryśna kochanka.

Zanim Tomasz Mackiewicz pojechał po raz pierwszy w najwyższe pasma świata, autostopem wybrał się do Indii i pół roku spędził w ośrodku dla trędowatych. Uczył dzieci angielskiego, a one jego hindi. Właśnie wtedy oczarowała go wspinaczka. Z czasem zainteresowanie przeszło w pasję. Inni mówią o obsesji. Nanga Parbat w Pakistanie był jedynym ośmiotysięcznikiem, na który się wspinał. Z Francuzką Elisabeth Revol zimą na przełomie 2017 i 2018 r. wchodzili na szczyt w stylu alpejskim – bez rozbijania obozów i korzystania z butli tlenowych. Zdobycie wierzchołka okazało się tak mozolne, że nie byli w stanie zejść o własnych siłach. Revol udało się uratować dzięki brawurowej akcji polskich himalaistów uczestniczących w tym samym czasie w zimowej wyprawie na K2. Ze względu na zbliżające się załamanie pogody Mackiewicz został na wysokości 7300 m. Zginął podczas siódmej wyprawy na ten himalajski szczyt. Po jego śmierci darczyńcy wpłacili ponad 700 tys. zł na jego osierocone dzieci.

Piotr Morawski to znana osobistość wśród pasjonatów gór. Himalaista, zdobywca sześciu ośmiotysięczników, wiceprezes Polskiego Związku Alpinizmu. Wraz z Simone Moro jako pierwsi zdobyli w 2005 r. zimą Sziszapangmę, czternasty pod względem wysokości szczyt świata. Morawski zginął podczas polsko-słowackiej wyprawy, której głównym celem było wejście nową drogą na zachodniej ścianie Manaslu w Nepalu. Podczas wejścia aklimatyzacyjnego, na wysokości około 5760 m, spadł w 25-metrową szczelinę i zaklinował się na dwudziestym metrze. Został wydobyty przez swojego partnera Petera Hámora, Justynę Szepieniec oraz zespół wspinaczy z TOPR-u, którzy w czasie wypadku przebywali na tym masywie. Reanimacja okazała się jednak nieskuteczna. Zgodnie ze swoją wolą został pochowany w Himalajach. Jego ciało opuszczono na linach do szczeliny lodowej. Morawski pozostawił żonę i dwóch synów. Na tablicy pamiątkowej w kościele św. Antoniego z Padwy w Warszawie widnieje napis: „Himalaista, mąż i tata. Zginął na Dhaulagiri, w Himalajach, robiąc to, co kochał, zostawiając tych, którzy go kochają”.

Czy rodziny wspinaczy akceptują niebezpieczną pasję? Czy można na pierwszym miejscu stawiać najbliższych, a jednocześnie opuszczać ich na kilka miesięcy w roku? Czy każdy wybór musi być pragmatyczny? Nie wszystko w życiu jest zero-jedynkowe. Niektóre sieroty pogodziły się z maniakalną siłą, która pchała ich rodzica w góry. Niektóre nieobecność pasjonata przypłaciły depresją. Jeszcze inne chodzą szlakami, którymi chadzał zmarły. Aleksander Lwow, polski alpinista i himalaista, nie ma złudzeń co do sensowności związku z himalaistą: „On w którymś momencie się zabije – to tylko kwestia czasu i wytrwałości w dążeniu do celu”.

PEJZAŻ MORALNY
W Himalajach toaleta, prysznic i zaparzenie herbaty to sporty ekstremalne. Niektórzy zakładają pampersy, bo biegunki atakują znienacka. Zamiast mydła – chusteczki nawilżające. Puchniesz, pękają ci usta, łuszczy się skóra. Oddajesz do butelki, w namiocie, często przy towarzyszach płci odmiennej. Poczucie wstydu chowasz do kieszeni. Na samym Mount Evereście przez dwa miesiące sezonu przewija się 700 osób. Wspinacze zwykle kopią dziury w śniegu i tam porzucają odchody. Fetor gorszy niż smog nad Rybnikiem. Wybierasz się w Himalaje? Lepiej nie pij wody z rzek z topniejącego lodu.

Każdy człowiek ma prawo do życia, które spełnia jego oczekiwania. Ma prawo do wypełniania go treścią, którą sam komponuje. Nie każda treść ma wymiar praktyczny. O tych, co rokrocznie zbierają fundusze na wyprawę, mówi się jak o kamikadze. Jak o reliktach przedstawicieli społeczeństwa pierwotnego. Bo w górach to walka na śmierć i życie, jak w przyrodzie. Amatorzy górskich wypraw są inni. Nie sposób odkryć, co nimi kieruje. Himalaiści, współcześni gladiatorzy, zachowują się i czują jak na wojnie. Krzysztof Wielicki, legenda światowego himalaizmu, tłumaczy, że w czasie wspinaczki w godzinę może mieć tyle emocji, ile inni nie uzbierają przez całe życie. Ludzie gór mówią, że wspinanie to rodzaj uzależnienia. Wspinacz mógłby sobie powiedzieć, że Śnieżka, Babia Góra, Wielki Szyszak to coś, co powinno zaspokoić jego pragnienia. Ale nie potrafi. To za mało. Każde uzależnienie wiąże się z utratą wolności.

Wanda Rutkiewicz przyznała, że wspinaczka to dla niej urlop od spraw codziennych, choć nie oznacza ucieczki od nich, tylko potrzebny względem nich dystans. Jerzy Kukuczka mówił, że zdobywając szczyt, zwyciężał nie górę czy pogodę, lecz przede wszystkim siebie, swoją słabość i swój strach. Nagroda, którą otrzymywał za te trudy, była niebotycznie wielka – radość życia. Krzysztof Wroczyński wyjaśnił, że alpinizm nie polega na ryzykowaniu, przeciwnie – na umiejętności unikania ryzyka. Z kolei Piotr Pustelnik, zapytany, dlaczego chodzi po górach, odpowiedział, że ludzi można podzielić na dwa rodzaje: na tych, którym nie trzeba tej pasji tłumaczyć, i na tych, którym się jej nie wytłumaczy.


Sylwia Znyk

Gazetka 230 – kwiecień 2024