Zastanawialiście się czasem, jak bardzo potrafimy być dla siebie samych niemili, niesprawiedliwi i podli? Komu z nas nie zdarza się obrzucić samego siebie grubym słowem? Niektórzy z nas (ja też zaliczam się do tej smutnej grupy) są dla siebie okrutni każdego dnia. Najczęściej zaczyna się niewinnie, od zwykłego: „znowu spóźniłaś się na pociąg, zawsze musisz się tak wlec”. Potem przy każdej pomyłce powtarzasz: „ale jestem głupia”. Z czasem brniemy coraz dalej, czyniąc swoje życie z samym sobą prawdziwym horrorem, aż wreszcie nie jesteśmy w stanie spojrzeć na siebie w lustrze.

Obserwując swoją rodzinę i przyjaciół, doszłam do wniosku, że z podobnym problemem boryka się sporo osób. Nadchodzi wiosna, postanowiłam więc wziąć byka za rogi i pomyśleć, co takiego mogę zrobić, żeby być dla siebie milszą. Poszperałam, poczytałam i znalazłam kilka ciekawych pomysłów na zmianę złych nawyków.

SAM NA SAM

Od momentu narodzin każdemu z nas towarzyszy najwspanialszy i najwierniejszy przyjaciel, taki, który nigdy nas nie opuszcza i zawsze jest gotowy wysłuchać. Tym przyjacielem jesteśmy dla siebie my sami. A właściwie powinniśmy być, bo bardzo często się zdarza, że w całym tym hałasie i rozgardiaszu dnia codziennego zapominamy o sobie samych i zaczynamy patrzeć na siebie z niechęcią, a nawet ignorować. Tymczasem to właśnie sami dla siebie powinniśmy być najbliższymi osobami.

Każdej przyjaźni potrzebny jest czas – to on pomaga się nam wzajemnie poznać, zrozumieć i polubić. Nie inaczej rzecz się ma z budowaniem przyjaźni z samym sobą. Warto każdego dnia znaleźć kilka minut tylko dla siebie. Chodzi o czas, który rzeczywiście poświęcimy świadomie sobie samym. Czas bez telefonu, telewizora i gazety, które odrywają nas od rzeczywistości i od naszych myśli. Zaproś się na kawę, pomyśl o sobie, „pogadaj” ze sobą o swoim dniu, zaplanuj sobie, co zrobisz dla siebie w weekend. Tym wszystkim, którzy mają ochotę zakrzyknąć: „Hej, hej! Mam dzieci, pracuję, mam psa, kota, nie mam czasu się w głowę podrapać!”, proponuję stanąć w ciszy i chwilę pomyśleć.

Czy rzeczywiście nie masz 20 minut przed snem, przed pracą albo kiedy dzieci już śpią, żeby zająć się sobą? Wszyscy gdzieś gonimy, mamy pełne ręce roboty i po całym dniu padamy na pysk. Ale codziennie tracimy też mnóstwo czasu, który moglibyśmy znacznie lepiej spożytkować. Spojrzałam na siebie i na swój dzień: pełno w nim było złodziei cennego czasu: Facebook, Instagram, telewizja, postanowiłam więc ograniczyć te chwile bezmyślnego przesuwania paluchem po ekranie i nagle stał się cud: miałam więcej czasu na to, by spokojnie usiąść i pomyśleć o sobie oraz zająć się tym, co sprawia mi przyjemność. Zmiana nawyków nie przychodzi łatwo, zwłaszcza że większość z nas jest w mniejszym lub większym stopniu uzależniona od komórki czy telewizora, ale jeśli już oderwiemy się od ekranu, zobaczymy, że sami w sobie jesteśmy niezwykle interesujący.

W weekend postaraj się wybrać na spacer na łonie natury, idź gdzieś, gdzie nie będzie atakował cię zgiełk i hałas, gdzie nie będzie reklam i głośnej muzyki. Wycisz się i pobądź sam na sam ze sobą. Spacery mają zbawienny wpływ nie tylko na naszą kondycję fizyczną, ale też pomagają pozbyć się stresu i znaleźć tak potrzebną wszystkim równowagę. W lesie czy w parku myśl o sobie: o marzeniach, celach, problemach, radościach i przyjemnościach. Nie bój się, nie staniesz się przez to egoistą, ale zyskasz więcej samoświadomości, lepiej siebie poznasz i zaczniesz bardziej rozumieć.

KOMPLEMENT NA KAŻDY DZIEŃ

Ponieważ bywam dla siebie mniej lub bardziej świadomie bardzo niesprawiedliwa i niemiła, postanowiłam każdego dnia powiedzieć sobie komplement. Naukowo udowodniono, że praktykowanie tego rytuału pomaga budować pewność siebie i podnosi poziom endorfin (hormony szczęścia). Najlepsze efekty można uzyskać, stając przed lustrem i mówiąc sobie na głos coś miłego. To może być na początek coś bardzo prostego, jak np.: „masz bardzo ładne oczy”, albo: „świetnie ci dziś poszło w pracy!”.

Znajdź coś, co naprawdę w sobie lubisz, coś, co napawa cię dumą. Najważniejsze, żeby wierzyć w to, co mówisz. Niech to będzie wyznanie od serca, a nie coś, co rzuca się ot tak. To bardzo ważne, bo nie chodzi o to, żeby się oszukiwać albo stawiać w niezręcznej sytuacji typu: wcale tak nie myślę, ale wypada coś powiedzieć. Samego siebie przecież ciężko oszukać i nawet jeśli próbujesz, zawsze będziesz czuć niesmak. Warto zatem znaleźć coś, co według ciebie zasługuje w tobie na pochwałę. Początek może być trudny – patrzenie na siebie z boku i mówienie sobie miłych rzeczy może być w pierwszej chwili zawstydzające, ale to minie. Po kilku ćwiczeniach będzie ci nie tylko łatwiej znaleźć komplement, ale zaczniesz też lepiej przyjmować te, którymi obdarzają cię inni.

Skoro już przy miłych słowach jesteśmy, nie można zapomnieć, żeby unikać jak ognia wstawek typu: „ale ze mnie idiotka” albo „zachowałem się jak kretyn”, „nie jestem nic wart”, „nie potrafię”, „jestem głupi”, „mam same złe pomysły”. Kiedy mówimy do siebie w taki sposób, sprawiamy, że nasz mózg zaczyna nam wierzyć. Sami siebie wbijamy w foremkę ofiary, łamagi, ciamajdy czy nieuka, nawet jeśli bardzo mało ma to wspólnego z rzeczywistością. Co więcej, z takim nastawieniem zaczynamy podejrzewać innych o takie same opinie. Podświadomie przekonujemy siebie o tym, że „skoro ja mam o sobie taką opinię, to inni pewnie też tak myślą”. Co w większości przypadków ma się do rzeczywistości tak jak istnienie Muminków. Wiem, to trudne, ja sama nadal muszę wielokrotnie w ciągu dnia gryźć się w język, ale jeśli opanujesz sztukę nieobrażania siebie samego, twoje życie nabierze nowych barw. Zaczniesz widzieć swoje dobre strony i nabierzesz pewności siebie.

RÓBTA, CO LUBITA

Kolejnym świetnym krokiem na drodze do zaprzyjaźnienia się z samym sobą jest robienie tego, co sprawia nam przyjemność. Znalezienie sobie hobby jest czymś absolutnie fantastycznym i nie musi to być wcale kosztowne ani wyszukane – ważne, żeby sprawiało ci przyjemność i pozwalało na spędzenie kilku chwil na robieniu czegoś, co lubisz. Sport, szycie, szydełkowanie, pisanie, malowanie, krzyżówki, ogrodnictwo, gotowanie, czytanie… – możliwości są nieograniczone. Jeśli nie masz od razu niczego na myśli, poszukaj, pomyśl i spróbuj nowych rzeczy. Nie bój się iść samotnie do kina albo na siłownię, nie wstydź się chwycić za stare szydełko po babci i sprawdzić, czy nie sprawi ci przyjemności machanie nim przez kilka chwil dziennie. Hobby nie musi być drogie i czasochłonne, bo często najprzyjemniejsze rzeczy są darmowe – jeśli lubisz tańczyć, włącz muzykę, zamknij się w pokoju i poszalej!

Nie wstydź się swoich emocji, swojego szczęścia i tego, co lubisz. W znalezieniu czasu na swoje zainteresowania chodzi przede wszystkim o to, by ten czas zaplanować dla siebie i sobie go poświęcić bez poczucia winy, że nie zajmujemy się sprawami innych ludzi. Mała dawka zdrowego egoizmu nikomu nie zaszkodziła – najważniejsze, żeby z nim nie przesadzać. Często osoby, które opiekują się dziećmi albo niepełnosprawnymi, chorymi lub starszymi członkami rodzin, zapominają o sobie i spalają całkowicie w poświęceniu dla innych. Ta piękna postawa zasługuje na szacunek, ale żyjąc i pracując dla innych, nie możemy zapominać, żeby zadbać też o siebie. Poświęcając sobie chwilę, nie popełniamy przestępstwa wobec tych, którymi się opiekujemy. Dając sobie te parę minut, dbamy o to, żeby nie wpaść w depresję i nienawiść, które mogą naszą i innych sytuację zamienić w koszmar. Poszukaj zatem czegoś, co sprawia ci przyjemność, i znajdź każdego dnia albo w każdym tygodniu czas, żeby się temu poświęcić.

Sprawiaj sobie przyjemności, nie wstydź się czasu spędzonego w samotności i nie bądź na siebie wściekły za myślenie o sobie. Nie wszystko musi zawsze obracać się wokół innych! Co więcej, jeśli będziesz milszy dla siebie, staniesz się lepszy dla innych. Doceniając siebie, nie stajesz się samolubem, przeciwnie: zaczynasz patrzeć na siebie z miłością, którą później możesz ofiarować innym. Nie wstydź się czasu spędzonego w samotności, bo nie będzie to czas stracony. Nie zawsze musisz otaczać się tłumem, żeby być szczęśliwym. Bycie sam na sam ze sobą to nic złego. Przestań słuchać innych, którzy mówią, że tylko ciągłe wychodzenie i zabawa sprawią, że poczujesz się lepiej. Czasem potrzeba do tego tylko ciszy i chwili spokoju. Nie bądź zły, jeśli popełnisz błąd albo gafę – pomyśl o niej, wyciągnij wnioski i potraktuj każde potknięcie jak lekcję. Naucz się szanować i lubić siebie, a zobaczysz, że taki sam szacunek i miłość zaczną do ciebie przychodzić z zewnątrz.

Jeśli wydaje ci się, że nie masz nikogo na świecie, kto może cię zrozumieć, pamiętaj, że zawsze masz siebie!

 

Anna Albingier

 

 

 

Gazetka 191 – maj 2020