Kiedy środkiem miasta jechała kolumna wielobarwnych barakowozów i przyczep z egzotycznymi zwierzętami, wszystkim nam, dzieciom z proletariackiej, przydymionej Łodzi, zapierało dech w piersiach. Na myśl o treserze wkładającym głowę do paszczy lwa i psach jeżdżących na rowerach piszczałam z radości. Cyrk przyjechał! Refleksja nad tresurą i wartością pokazów, podczas których dzieci obserwują zmuszanie zwierząt do nienaturalnych dla nich czynności, przyszła wiele lat później.

OD GLADIATORÓW DO KUGLARZY

Jak mówią znawcy tematu, sztuka cyrkowa zaczyna się tam, gdzie zaczyna się sztuka rąk ludzkich. Ponoć przedstawienia o charakterze cyrkowym były prezentowane publicznie już około 2400 r. p.n.e., o czym świadczą malowidła znalezione w Knossos, które przedstawiają rytualne skoki przez byka wykonywane podczas ceremonii religijnych.

Wielkie widowiska cyrkowe na dużą skalę wprowadzili starożytni Rzymianie. To właśnie z języka łacińskiego pochodzi nazwa „circus”, oznaczająca obwód lub okrąg, wzdłuż którego rozgrywane były wyścigi rydwanów, a potem walki gladiatorów i inne pokazy zręcznościowe. Trybuny amfiteatru gromadziły dziesiątki tysięcy wielbicieli niebezpiecznych rozrywek.

Za czasów Karola Wielkiego cyrk zredefiniował swoją działalność. Przestrzenią dla występów stała się ulica. Podczas dworskich i kościelnych świąt, na odpustach, jarmarkach i targach roiło się od wędrujących atletów, mimów, zapaśników, klaunów, linoskoczków, wróżbitów i szarlatanów oraz poskramiaczy niedźwiedzi, węży, jak i treserów małp czy psów. Cyrkowców nie brano na poważnie, nazywając „zakrystianami diabła” i traktując na równo z żebrakami, włóczęgami i prostytutkami. ,,Bieliznę zdjąć ze sznura, bo idą komedianci!” – słyszało się za każdym razem, gdy kuglarze pojawiali się w tłumie. Uważano ich za szabrowników i bumelantów. Średniowieczni fanatycy religijni oskarżali ich o uprawianie czarnej magii.

O ile w średniowieczu wszelkie procesy biologiczne były tematem tabu, to już we Francji w XVI w. zaczęto w inny sposób postrzegać cielesność. Zainteresowano się potencjałem ciała ludzkiego. W XVII w. w sztuce widowiskowej dominowali głównie linoskoczkowie, którzy popisywali się na grubej linie konopnej lub drucie. Porównywano ich do koziorożców zuchwale skaczących przez górskie grzbiety, bo rozwieszali swe liny pomiędzy wieżami kościołów lub wieżą ratusza i kościelną. Doceniano także atletów.

Cyrk nowożytny narodził się w drugiej połowie XVII w. Woltyżerka i akrobatyka na koniu były zawsze ,,kręgosłupem cyrku”. We Francji w czasach napoleońskich rozpoczęła się złota era konia, którą rozsławiła potężna kawaleria Bonapartego. Jeźdźcy stanowili magnes przyciągający ludzi do cyrku, a ich pokazy odpowiadały gustom i oczekiwaniom publiczności tego okresu.

Co ciekawe, zgoła inaczej rozwijał się cyrk na zachodzie Europy – w Anglii, Niemczech, Włoszech, a jeszcze inaczej w carskiej Rosji czy w Stanach Zjednoczonych. Repertuar cyrków zmieniał się wraz z potrzebami i oczekiwaniami widzów, a także dostosowywał do kultury kraju i uwarunkowań społecznych. W Polsce pierwszy stały cyrk wybudowano w Warszawie w 1883 r.

Dzisiaj cyrk to przede wszystkim rozrywka. Przesadnie wymalowani Arlekin i Pierrot, w za dużych butach i z czerwonymi nosami, bawią publiczność i wciągają co odważniejsze dzieci w figle na scenie. Wbrew pozorom to nie lada wyzwanie. Aby posiąść umiejętność rozśmieszania, trzeba znać się na sztuce, muzyce, gimnastyce, pantomimie, ale i na psychologii tłumu. Obecnie sztuka cyrkowa składa się m.in. z pokazów akrobatycznych, ekwilibrystycznych, tanecznych i coraz rzadziej tresury zwierząt. Jednak wykorzystywanie zwierząt, tak hodowlanych, jak i dzikich, niewątpliwie budzi najwięcej emocji i kontrowersji.

GOLGOTA

W programie wielu cyrków na całym świecie znajdują się klasyczne pokazy – psów jeżdżących na rowerach i skaczących przez przeszkody, fok żonglujących piłkami, a także jazda konna. Gwoździem programu są zazwyczaj numery z udziałem niebezpiecznych zwierząt, takich jak niedźwiedzie, lwy, tygrysy i słonie. Prawdziwy „cyrk” rozgrywa się jednak nie na scenie, ale w westybulach.

Brytyjskiego krótkometrażowego filmu dokumentalnego z 2002 r. pt. „Cierpienie w cyrku”, wyprodukowanego przez organizację walczącą o prawa zwierząt, nie da się zapomnieć. Słonie w namiocie przykute łańcuchami za przednią i tylną nogę. Nie mogąc się poruszać, wykonują powtarzalne kiwanie się (stereotypia). Osowiałe lwy i tygrysy w klatkach wyściełanych słomą. W boksach apatyczne pawiany, wyciągane jedynie na czas pokazów, gdy przywiązuje się je do siodeł na kucach i koniach. Żyrafy, wielbłądy, zebry, hipopotamy, nosorożce, a nawet psy, ptaki i dziki. Wszystkie w klatkach bądź na zbyt małych wybiegach. Nie tylko w trakcie trwania sezonu cyrkowego, ale także poza nim. Wyrwane ze swojego pierwotnego środowiska i popędzane do ćwiczeń, które nie leżą w ich zwierzęcej naturze. Na zdrowiu zwierząt polarnych (np. foki) czy chłodnolubnych (niedźwiedzie) odbija się letni skwar. Jesienne słoty bywają zabójcze dla zwierząt tropikalnych. Wielbłądy czy lwy nie są stworzone do tego, żeby paradować przy huczącej muzyce i światłach stroboskopowych. Sztuczki wykonywane przez zwierzęta cyrkowe są efektem strachu przed byciem ukaranym. Zwierzęta są „łamane” przemocą – łańcuchami, batami, hakami, prądem – by słuchały poleceń. Anomalie w zakwaterowaniu i wyżywieniu prowadzą do powstania tzw. zoopsychoz, czyli rozmaitych lęków i fobii znamiennych dla zwierząt w niewoli.

Ilość protestów przeciwko występom grup cyrkowych świadczy o rosnącej świadomości widowni, jeśli chodzi o kulisy rzeczywistości zwierząt cyrkowych. Kilkadziesiąt krajów na świecie zakazało częściowo albo całkowicie występów zwierząt w cyrkach. Austria, Belgia, Chorwacja, Ekwador, Holandia, Izrael, Kostaryka, Panama, Paragwaj, Peru, Singapur, Słowenia i Wielka Brytania zakazały wykorzystywania w cyrkach zwierząt dzikich. W Boliwii, Bośni i Hercegowinie, Brazylii, Chinach, na Cyprze, w Grecji i na Malcie zakaz obejmuje wszystkie zwierzęta. Do krajów, które wprowadziły częściowe ograniczenia wykorzystywania zwierząt, należą: Australia, Dania, Finlandia, Indie, Kanada, Meksyk, Nowa Zelandia, Stany Zjednoczone, Szwajcaria i Tajwan. W 2020 r. Sejm w Polsce uchwalił nowelizację ustawy o ochronie zwierząt (tzw. Piątka dla zwierząt – pięć propozycji dotyczących ochrony zwierząt), która m.in. wprowadza zakaz wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych i widowiskowych i usuwa cyrki z listy podmiotów, które mogą sprowadzać zwierzęta z zagranicy. Choć dzięki tej ustawie władza zyskała aprobatę organizacji broniących praw zwierząt, to jednocześnie pomysł wyprowadził na ulice setki protestujących hodowców, którzy przez ustawę utraciliby biznes. Ustawa, po wniesieniu do niej przez Senat wielu poprawek, nie została jeszcze skierowana do ponownego głosowania w Sejmie. Wobec pandemii kwestia została odsunięta na dalszy plan.

BEZ DYLEMATU

W sierpniu 1998 r. jeden z cyrków, wyjeżdżając z Krakowa, pozostawił konającego konia. Sprawą zainteresowali się mieszkańcy miasta. Pracownicy cyrku, poproszeni o interwencję, nie mogli już pomóc zwierzęciu w agonii. Dyrektor cyrku, zapytany o konia, stwierdził, że „pozostawienie go było najlepszym wyjściem”. Dla konia czy dla cyrku?

Fundacja Viva! w 2016 r. przeprowadziła w cyrkach na terenie Polski śledztwo, którego efektem był raport dotyczący warunków przetrzymywania i prezentowania zwierząt. W jego wyniku po raz pierwszy w Polsce interwencyjnie odebrano z cyrku niedźwiedzia, trzy żółwie i krokodyla. Udowodniono tym samym, że zwierzęta cierpią nie tylko na choroby wynikające z braku warunków bytowych, lecz także na brak stałego i efektywnego nadzoru służb weterynaryjnych. Jak ujawniono, niedźwiedź Baloo cierpiał na zanik mięśni, zmiany w układzie ruchu, próchnicę w kanałach zębowych, choroby skóry i głęboką stereotypię; nie miał też pazurów. Krokodyl i żółwie miały krzywicę, miękkie pancerze, depresję i liczne inne schorzenia.

W 2017 r. znany na całym świecie amerykański cyrk braci Ringling, który słynął z numerów z tresowanymi słoniami, ogłosił zamknięcie. Po 146 latach nieprzerwanej działalności właściciel poddał się. Przegrał z obrońcami praw zwierząt.

Cyrk z cierpieniem zwierząt w tle nie ma wartości edukacyjnej. Nie zapominajmy jednak, że cyrk to w założeniu forma sztuki. Tu artyści nie rywalizują o miejsce na podium, ale pozwalają dostrzec możliwości człowieka i doświadczyć estetycznej przyjemności. Sztuczka cyrkowa to narzędzie, które ma za zadanie wywołać emocje wśród publiczności: śmiech, zaskoczenie, strach, zachwyt, niedowierzanie, zazdrość.

Mogłoby się wydawać, że cyrk bez zwierząt traci na magii. Nic takiego! Od końca XX w. rozwija się gatunek sztuki cyrkowej zwany „nouveau cirque”, czyli nowy cyrk. Stawia on na estetyczny i holistyczny wydźwięk spektaklu. Mamy tu opowiadanie historii, przedstawienie postaci, ale też spektakularne efekty świetlne i muzyczne oraz przebogatą scenografię i wyborne kostiumy. Dzięki połączeniu tradycji sztuki cyrkowej oraz nowoczesnej technologii widz otrzymuje całkiem nowe doświadczenie. Akrobatyka, żonglerka, ekwilibrystka, pokazy ogniowe, taniec z hula hop, iluzja optyczna – liczy się kreatywność. Wystarczy wspomnieć Circus Smirkus, Cirque du Soleil, Flying Fruit Fly Circus, Circus Vargas czy Teatr Avatar.

Sztuka cyrkowa może być piękna, ale tylko wtedy, gdy jest tworzona przez ludzi, którzy z własnego wyboru trenują i prezentują swoje umiejętności. 8 czerwca obchodzimy Dzień Cyrku bez Zwierząt, ustanowiony przez koalicję organizacji pozarządowych prowadzącą kampanię „Cyrk bez zwierząt”.

 

ZAMIAST EPILOGU

 

Wisława Szymborska

„Zwierzęta cyrkowe”

 

Przytupują do taktu niedźwiedzie,

skacze lew przez płonące obręcze,

małpa w żółtej tunice na rowerze jedzie,

trzaska bat i muzyczka brzęczy,

trzaska bat i kołysze oczy zwierząt,

słoń obnosi karafkę na głowie,

tańczą psy i ostrożnie kroki mierzą.

 

Wstydzę się bardzo, ja – człowiek.

 

Źle się bawiono tego dnia:

nie szczędzono hucznych oklasków,

chociaż ręka dłuższa o bat

cień rzucała ostry na piasku.

 

Sylwia Znyk

 

 

 

Gazetka 202 – czerwiec 2021